3,5 godziny po starcie maszyna musiała pilnie lądować. Na pokładzie zachorował pasażer. Piloci chcieli wracać do Newark, jednak zostali przekierowani na lotnisko Goose Bay na kanadyjskim półwyspie Labrador. Boeingiem 777 leciało 260 osób.
Kiedy chory pasażer wysiadł, okazało się, że samolot nie może wystartować. Zawiodły jedne z drzwi. Pasażerowie dowiedzieli się o tym po kilkugodzinnym oczekiwaniu. Jednak usterka nie dała się naprawić. Podróżni cały czas siedzieli w samolocie z otwartymi drzwiami, a temperatura na zewnątrz sięgała -20 stopni Celsjusza.
Była noc z soboty na niedzielę, nie pracowały służby celne. Właśnie z tego powodu pasażerowie nie mogli opuścić boeinga i udać się do hotelu. Nie było nikogo, kto mógłby ich wpuścić na terytorium Kanady - podaje "The Independent".
Zanim przyleciał po nich inny samolot, minęło 15 godzin. Maszyna nie zawiozła pasażerów do Hongkongu, tylko wróciła na podnowojorskie lotnisko. Ludzie byli wyziębieni, bardzo zmęczeni i głodni, bo przez wiele godzin koszmarnej podroży nie dostali nic do jedzenia.
Goose Bay to port lotniczy kanadyjskiej armii. Leży na obrzeżach miejscowości Happy Valley.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.