Lokalni włodarze z Nantes, Lille, Bordeaux, Grenoble, Rennes, Toulouse i Strasbourga skierowali list do rządu w Paryżu. Liczą, że centralna władza uwolni ich od "napięć społecznych" wywołanych tłumami przybyszy zza granicy poszukujących nowego domu.
Burmistrzowie wyjaśniają w swoim apelu, że w ostatnim czasie ich miasta stanęły przed olbrzymim napływem azylantów, i kilkunastoma tysiącami nowych przybywających w każdym kolejnym miesiącu - zauważa "Daily Mail".
Domagają się "solidarności wobec kryzysu społecznego nieznanych dotąd proporcji". Przekonują, że ich miasta są najbardziej narażone na zalew azylantów. - Są pierwsze na froncie - pada wojenne porównanie.
Wykorzenianie tych tysięcy ludzi to dramat społeczny i zdrowotny, którego nie możemy być dalej sprawcami. Integracja uchodźców i tych, którzy pomimo nieprzyznania azylu nadal pozostają na terytorium Francji pozostaje poważnym problemem dla całego kraju - stwierdzają.
Fala imigrantów nadwyręża działanie systemu pomocy społecznej. Generuje olbrzymie koszty zarówno dla mieszkalnictwa socjalnego jak i funduszy oferujących zapomogi. - Dowodów nie brakuje. Są na naszych ulicach, w naszych domach i schroniskach. Trzeba działać - wołają autorzy listu.
Urzędnicy domagają się stworzenia między francuskimi miastami "sieci solidarnej wymiany pomocy". Także nowego sposobu "radzenia sobie" z kolejnymi przybywającymi do kraju. Pierwszą zauważalną reakcją na apel był komunikat MSW. Ogłaszono plan przesiedlenia uchodźców do 20 tys. domów do końca 2018 roku. Ma on być "zbalansowany" i opierać się na współpracy z sektorem prywatnym i publicznym.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.