Do trzydziestopięciolatka podbiegł zaaferowany pies. Mężczyzna poszedł za zwierzakiem przez park. Okazało się, że prowadził go do swojej właścicielki, która utknęła w niemal dwumetrowym bagnie i trzymała nad głową drugiego psa.
Kiedy dotarłem na ścieżkę po złapaniu Rhyhorna, podbiegł do mnie pies i skoczył na mnie – czytamy wypowiedź Antony’ego Pointona w Metro.
*Mężczyzna wskazał ratownikom w śmigłowcu, gdzie znajduje się kobieta. *Podążali za jej psem, ale z dużej wysokiej tonąca w błocie sześćdziesięciolatka nie była widoczna. Zanim zobaczyli dającego znaki trenera Pokemonów, szukali jej już od 20 minut.
*Zazwyczaj w kontekście Pokemon GO czytamy o smutniejszych historiach. *Aplikacja wciąż zyskuje na popularności, a jej użytkownicy poświęcają coraz więcej, by złapać jak najwięcej stworów. Niedawno pisaliśmy o rodzicach, którzy zostawili niemowlaka w upale, by móc spokojnie zagrać.
Autor: Paulina Kwiatkowska
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.