Urodziny przerodziły się w ciąg katastrof. Upały dają się we znaki Brytyjczykom i nie oszczędziły też gości parku rozrywki Legoland Windsor. 48-letnia Danielle Hollins miała świętować urodziny z całą rodziną. Na miejscu okazało się, że z powodu pogody pracownicy zamykają jedną atrakcję po drugiej.
Dwie godziny stali na próżno. Hollins wraz z partnerem, dziećmi i wnukami od razu po wejściu do parku chcieli się schłodzić, wiec wybrali kolejkę wodną. Po dwóch godzinach czekania pracownik Legolandu zamknął atrakcję z powodu usterki. Podobny los spotkał sześć innych urządzeń.
Dostaliśmy w ramach rekompensaty wejściówki na kolejkę górską Dragon. Wejście na nią zajęło nam kolejne pół godziny, a kiedy już jechaliśmy, wagonik nagle zatrzymał się na szczycie - wspomina rozgoryczona 48-latka.
Większość uwięzionych było dziećmi. Goście utknęli na wysokości 10 metrów. Ich położenia zdecydowanie nie polepszała pogoda. Panował 32-stopniowy upał, uwięzieni goście parku prażyli się w słońcu. Czekali na ratunek przez około 45 minut, w tym czasie personel Legolandu dostarczał im butelki wody.
Ewakuowali nas po dwoje, troje osób jednocześnie. To było przerażające. Pracownicy parku mieli pasy ubezpieczające, ale nam niczego nie dali. Spytałam, co się stanie, jeśli któreś z nas się poślizgnie. Powiedzieli, że nas złapią - powiedziała Hollins.
Legoland oddał im wszystkie pieniądze. Na początku rodzinie znowu zaproponowano wejściówki na inne atrakcje w ramach rekompensaty. Władze Legolandu tłumaczyły awarie wysoką temperaturą, ale goście podkreślali, że synoptycy zapowiadali upały. Park mógł więc się do nich przygotować. Ostatecznie rodzina wynegocjowała pełen zwrot pieniędzy za wejście.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.