Mężczyzna regularnie jadał smażone ślimaki. Po pewnym czasie obywatel Chin zaczął mieć dolegliwości zdrowotne. Często wymiotował, skarżył się na odrętwienie ręki i nogi oraz na ogólne osłabienie mięśni.
Dolegliwości były tak silne, że musiał rzucić pracę. Rodzina mężczyzny zaczęła szukać w całym kraju lekarzy, którzy powiedzą, co to za choroba, i pomogą mu z niej wyjść. Pierwsza diagnoza brzmiała: rak. Zastosowano adekwatne leczenie, dolegliwości jednak nie ustąpiły, a nawet się pogorszyły. Mężczyzna miał ataki drgawek i regularnie tracił przytomność.
W końcu zidentyfikowano problem, to nie był rak. Mężczyzna, który przez kolejnych 10 lat podupadał na zdrowiu, nie wiedząc, jaka trapi go choroba, dowiedział się wreszcie, że w jego mózgu żyje tasiemiec. Lekarze odradzali mu jednak operację z uwagi na wysokie ryzyko – pasożyt był w takim położeniu, że operacja mogłaby się skończyć tragicznie.
Pan Wang miał już jednak tego dość. Po kolejnym napadzie drgawek zdecydował, że czas poddać się operacji. Zabieg trwał dwie godziny. Lekarze stwierdzili, że tasiemiec, którego usunęli, to Sparganum mansoni. Pasożyt ten często jest znajdowany u kotów i psów, ale rzadko u ludzi - informuje "Daily Mail".
Pasożyt cały czas żył, mógłby zjeść mózg tego mężczyzny. Pan Wang mógłby zostać sparaliżowany, zagrożone mogło być nawet jego życie. Musieliśmy się upewnić, że usuniemy tasiemca w całości. Gdyby jakakolwiek jego część została w mózgu, robak mógłby odrosnąć – powiedział Gu Youming z GuangDong 999Brain Hospital, który opiekował się 36-letnim pacjentem.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.