Dziecko przyszło na świat 27 maja 2015 roku w szpitalu w Starachowicach. Pani Zuzanna zgłosiła się do placówki, ponieważ wyznaczony termin porodu minął 22 maja. Na miejscu wykonano jej KTG i badanie ginekologiczne.
Wieczorem dostałam silnego bólu kręgosłupa, podano mi zastrzyk przeciwbólowy, a ja poczułam się jeszcze gorzej. Czułam, jakby się wszystko ze mnie wyrywało – wspomina kobieta.
Akcja porodowa ruszyła następnego dnia. Wtedy też rozegrał się dramat pani Zuzanny. "Rodziłam na stojąco na łóżku i one widziały, że główka dziecka nie może wyjść" - relacjonuje kobieta w rozmowie z "Echem Dnia". Jak dodaje, w końcu lekarz zadecydował o cesarskim cięciu. Niestety zabieg nigdy nie został wykonany.
Oglądaj też: Odzież "zarażała" noworodki. Skandal w szpitalu
Wkrótce pielęgniarka poinformowała ją, że chłopiec ma wzmożone napięcie mięśniowe i niedotlenienie. Z aktu oskarżenia wynika, że później zdiagnozowano u niego też porażenie mózgowe, brak prawidłowego rozwoju fizjologicznego, padaczkę oraz niedowład spastyczny czterokończynowy. Syn pani Zuzanny musi być pod stałą opieką neurologa oraz regularnie odbywać rehabilitacje.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl