Jak szacują służby, zużytych opon mogą być nawet tysiące Nadleśnictwo Cewice opublikowało na Facebooku prośbę o pomoc w zidentyfikowaniu sprawców oburzającego procederu. Ogromne hałdy śmieci zostały znalezione w czterech miejscach.
Drodzy Państwo, jeśli macie pomysł, gdzie szukać sprawców, domyślacie się, jaki cel miało wycinanie opon albo zwyczajnie wiecie lub domyślacie się, kto może stać za tym zdarzeniem, dajcie nam znać - czytamy na Facebooku.
W pomorskich lasach znalazły się najróżniejsze rodzaje i marki opon. Łączy je to, że niemal wszystkie mają powycinane krawędzie, prawdopodobnie jednym narzędziem. Według leśniczych może to świadczyć o tym, że ktoś odzyskiwał stalowe druty lub felgi, by później sprzedać je na złom.
Mamy podejrzenia, że dokonał tego jeden sprawca. Dzięki apelowi w mediach społecznościowych spływają do nas ciekawe informacje. Mamy pierwsze sygnały od osób, które mogły być świadkami procederu. Wiemy też, że ten problem nie dotyczy tylko naszych nadleśnictw. Tak samo wyglądające opony znaleziono jeszcze w Lęborku i Strzebielinie - mówi Michał Polasik z Nadleśnictwa Cewice.
Opony prawdopodobnie wwieziono 31 grudnia lub 1 stycznia. Jak podkreśla rozmówca o2.pl, sprawca musiał zadać sobie sporo trudu, by rozparcelować opony po lokalizacjach oddalonych od siebie o kilkadziesiąt kilometrów.
Znalezione na miejscu ślady świadczą o tym, że opon nie przewożono tirami. To były raczej busy, którymi ktoś zrobił dużo kursów - mówi Polasik.
Na razie leśnicy nie mogą usunąć śmieci. Oprócz Straży Leśnej postępowanie w sprawie nielegalnego wwiezienia śmieci prowadzi już policja. Dopóki na miejscu nie zostaną przeprowadzone oględziny, hałdy muszą pozostać na miejscu. Szacunkowy koszt ich wywozu to 15 tys. zł.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.