W niedzielny poranek na przedmieścia Bejrutu spadły dwa izraelskie drony, wypełnione ładunkami wybuchowymi.
Jeden z nich udało się unieszkodliwić, drugi spadł w centrum medialnym partii Hezbollah, powodując niewielkie szkody. Nie było żadnych ofiar w ludziach.
Zobacz także: Izrael pręży muskuły. Wyniki tajemniczych testów na Alasce
Potwierdzamy, że celem jednego nie był lot zwiadowczy, lecz przeprowadzenie ataku bombowego – mówi w komunikacie ugrupowanie Hezbollah. Dodali także, że w dronach było 5 kilogramów materiałów wybuchowych.
W poniedziałek, premier Libanu spotkał się z ministrem spraw wewnętrznych oraz obrony, a także z szefem armii. Omawiali kwestie bezpieczeństwa w państwie. Saad Hariri chce także rozmawiać o zaistniałej sytuacji z ambasadorami członków Rady Bezpieczeństwa ONZ.
Prezydent Libanu, Michel Aoun napisał w poniedziałek na twitterze:
To, co się stało, przypomina wypowiedzenie wojny, które pozwala nam skorzystać z naszego prawa do obrony suwerenności. Jesteśmy narodem szukającym pokoju, a nie wojny i nie akceptujemy nikogo, kto grozi nam w jakikolwiek sposób.
W Libanie Hezbollah od dziesięcioleci utrzymuje poparcie W 2006 roku toczył niszczycielską wojnę z Izraelem. W konflikcie tym życie straciło około 1200 osób w Libanie, głównie cywilów, oraz około 160 w Izraelu. Od tego czasu niestabilna niegdyś granica między dwoma krajami była spokojna. Unikano okazji do powtórzenia krwawych walk.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.