Fenomen Lil Miqueli dogłębnie analizował ostatnio... prestiżowy The Wall Street Journal. Właśnie tak: zainteresował się nią nie kto inny, a tytuł dla ekonomicznych tuzów. Bo ta "dziewczyna" to naprawdę zjawisko i trend, który w niedalekiej przyszłości może opanować socialmedia i rozgrzać do czerwoności speców od marketingu. A wszystko dlatego, że ta "na zawsze dzięwiętnastolatka" (jak sama deklaruje) jest... robotem, avatarem, komputerową animacją.
Tak naprawdę "urodziła" się w 2016 roku jako dziecko startup'u z Los Angeles pod nazwą "Brud".
- W ten sposób można wykreować Kardashianów bez tych wszystkich wad i wpadek, które przytrafiają się rzeczywistym ludziom - The Wall Street Journal przytacza wypowiedź Cyana Banistera reprezentującego fundusz, który zainwestował w Miquelę 100 tys. dolarów w 2017 r.
Co ciekawe - firmie "prowadzącej" internetowe życie Miqueli udało się zbudować solidną bazę 1,1 mln followersów przed ujawnieniem, że nie jest "prawdziwą", żywą istotą.
Mylą się jednak ci, którzy spodziewają się, że po coming-oucie nastąpił krach w statystykach. Wręcz odwrotnie. Lil Miquela wspięła się do pułapu 1,5 mln obserwujących. Na pewno miała na to wpływ strategia firmy, która tak poprowadziła Miquelę, że ta wydawała się wściekła za... manipulowanie jej followersami przez firmę-matkę.
Co poza sławą oznacza zaś taka liczba obserwujących? To bardzo łatwo wytłumaczyć. Gdybyś ty, drogi czytelniku, mógł pochwalić się taką armią fanów, w USA, za jeden post promujący jakąś markę mógłbyś żądać od 12 do nawet 25 tysięcy dolarów! (czyli nawet ok. 100 tys. zł). A jakby tego było mało Lil Miquela jest obecna nie tylko na Instagramie: występuje również w teledyskach na You Tube, ma swoją playlistę na Spotify...
Autorzy prestiżowego tytułu nie ukrywają, że przykład Miqueli, za którą stoi prężny startup, duże pieniądze, sztaby analityków, scenarzystów i grafików, to prawdziwy sprawdzian dla socialmediów i prowadzonego w nich marketingu.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.