Lublin. Droga ekspresowa. Błąkała się po "eskpresówce"
Do tego nietypowego zdarzenia doszło w miniony czwartek we wczesnych godzinach popołudniowych. Tego dnia kobieta kilkukrotnie pojawiła się na drodze ekspresowej przy wylocie z Lublina do Warszawy.
Tę kobietę widziałem już wcześniej, koło południa, jak przechadzała się po trasie szybkiego ruchu. Gdy wracałem zobaczyłem, że znowu chodzi po pasie zieleni bez celu. Zadzwoniłem pod numer alarmowy. W tym czasie zatrzymał się też drugi kierowca i żeby nie doszło do nieszczęścia, razem asekurowaliśmy tę kobietę czekając na karetkę - mówi w rozmowie z o2.pl Tomasz Szczykutowicz, który tamtędy akurat przejeżdżał.
Te informacje potwierdza lubelska policja. - Policjanci podjęli interwencję związaną ze zgłoszeniem o osobie chodzącej przy barierach ochronnych w rejonie Al. Solidarności. Zakończyła się ona pouczeniem 51-letniej kobiety, która udała się na najbliższy przystanek - powiedziała nam podkom. Anna Kamola z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej w Lublinie.
Podczas kolejnej zgłoszonej tego samego dnia interwencji, patrol zastał na miejscu karetkę, której załoga zdecydowała o przewiezieniu kobiety na badania do szpitala neuropsychiatrycznego przy ul. Abramowickej w Lublinie - dodaje podkom. Kamola.
Nie wiadomo ani w jaki sposób kobieta znalazła się na drodze ekspresowej, w miejscu, gdzie piesi nie powinni mieć dostępu, ani dlaczego się tam błąkała.
Lublin. Załoga karetki opryskliwa?
Ta sprawa na też drugie, dość nieprzyjemne, dno. Według relacji jednego z kierowców, którzy zatrzymali się i zajęli samotną kobietą, załoga karetki zachowała się wobec nich dość nieprzyjemnie.
Ratownik sprawiał wrażenie, że ten przypadek jej im znany, więc zapytałem: Czy znacie tę pacjentkę? Usłyszałem w odpowiedzi: "Nie przypominam sobie byśmy byli na ty. Trzeba się zapytać czy panowie znają... Koniec przedstawienia, bo wezwiemy policję za utrudnianie pracy". A mnie się wydawało że pomagam tej kobiecie – mówi rozgoryczony Pan Tomasz.
Czytaj także: Inwigilacja dziennikarzy. Dziwne losy kluczowego świadka
Świadek incydent ten zgłosił do kierownictwa pogotowia, a całą historię opisał na swoim profilu na Facebooku.
Postępowanie zespołu było zgodne z obowiązującymi procedurami –odpowiada Zdzisław Kulesza, dyr. WPR SP ZOZ w Lublinie. - Wobec sygnału dotyczącego zachowania personelu uprzejmie informuję, że dbamy o pozytywny wizerunek zakładu. Dlatego też przeprowadzono z zespołem rozmowę dyscyplinująco-wychowawczą. Liczę, że podobne zdarzenia nie będą miały miejsca w przyszłości.
Do Pana Tomasza pogotowie się jednak nie odezwało z odpowiedzią na jego sygnał.
Ja od pogotowia niczego nie chcę. Ale jeśli zatrzymaliśmy się i udzieliliśmy pomocy, to nie widzę powodu, żeby w taki sposób nas traktować – podsumowuje.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.