Para z Lublina usłyszała już zarzuty. W sobotę około godziny 14:00 lubelska policja zatrzymała małżeństwo przeciwników Marszu Równości, kiedy manifestanci dopiero wyszli na ulice Lublina. Teraz śledczy poinformowali, że para spędzi najbliższe miesiące w areszcie.
Mieli przy sobie ładunki wybuchowe domowej roboty. Para przytwierdziła do kilku pojemników z gazem petardy i powstałe w ten sposób "bomby" przyniosła na Marsz Równości. Nie wiadomo, czy policja od początku wiedziała o planach małżeństwa, czy zostali zatrzymani z innego powodu.
Ładunki wybuchowe mogły zabić. Biegli stwierdzili, że eksplozja takiego urządzenia w tłumie mogłaby doprowadzić do poważnych obrażeń, a nawet do ofiar śmiertelnych. Małżeństwo złożyło wyjaśnienia w prokuraturze, jednak ich treść nie została ujawniona.
Zobacz też: Atak na Katarzynę Lubnauer. Jest decyzja ws. sprawcy. Posłanka zdradza szczegóły
Parze grozi maksymalnie 8 lat więzienia. Zarzucono im m.in. nielegalne wytworzenie i posiadanie urządzeń wybuchowych, które mogą sprowadzić niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia wielu osób. Minimalny wymiar kary za takie przestępstwo wynosi pół roku.
Sąd przychylił się do naszego wniosku i zastosował wobec podejrzanych tymczasowe aresztowanie na okres trzech miesięcy - informuje Bartosz Frąk z Prokuratury Rejonowej Lublin-Południe w rozmowie z "Dziennikiem Wschodnim".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.