Do zdarzenia doszło w sobotę 2 listopada w Słubicach w woj. lubuskim. Tego dnia Dariusz Stanilewicz pojechał na imprezę z kolegami. Jego rodzinie udało się ustalić, że mężczyźni jedli wspólnie w restauracji, a później pieszo poszli w stronę miasta. Rozdzielili się późnym wieczorem.
Jego koledzy wrócili taksówkami do swoich domów, natomiast po Darku słuch zaginał. Zaniepokojona partnerka w niedzielę zgłosiła zaginięcie. Akcję poszukiwawczą zaczęto około godz. 22.00. Wzięli w niej udział policjanci, strażacy, ochotnicy, rodzina i ochotnicy.
Udało się zlokalizować telefon komórkowy Darka w okolicach ulicy Kupieckiej, koło bazaru, i właśnie wtedy zjechały na Kupiecką radiowozy i straż, ale akcja po przeszukaniu przez nich terenu została odwołana – mówi dla Gazety Lubuskiej bratowa Dariusza, pani Katarzyna.
Rodzina szukała dalej na własną rękę. Ciało odnaleźli około 2.00 w nocy. Znajdowało się w lasku niedaleko ulicy Kupieckiej. Leżało tuż przy drodze. Na miejsce natychmiast zostały wezwane odpowiednie służby. Lekarz stwierdził zgon.
Rodzina zmarłego mężczyzny chce wiedzieć, co działo się w ostatnich godzinach życia Dariusza. Zwracają się o pomoc do każdej osoby, która ma na ten temat jakiekolwiek informacje.
Może ktoś go widział, może ktoś z nim rozmawiał, może ktoś zwrócił uwagę na zbudowanego mężczyznę w sobotę w godzinach nocnych i wczesnoporannych - apeluje rodzina.
Okoliczności zdarzenia nie są znane. Przyczyny śmierci bada prokuratura
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.