- Niektórzy boją się obsadzać Cielecką czy Stuhra. Zapraszanie nas jest obarczone zbyt dużą ilością znaczeń, każde zdanie wypowiadane publicznie przez nas, aktorów, ma inną siłę niż opinia Kowalskiego - pożalił się aktor.
Naprawdę jest aż tak źle? Według gwiazdora, tak. Stuhr nie ma najlepszego zdania o rządach PiS-u i nie waha się o tym głośno mówić. Partia, według niego, zajmuje się bowiem nie tylko polityką, ale też niepotrzebnie wtrąca do kultury i sztuki.
- Kiedyś dzieci w polskich szkołach będą (...) uczyły się, że rządy PiS w latach 2015-2017 były czymś najstraszniejszym, co mogło się wydarzyć w Polsce na początku XXI wieku. (...). Dziś polityka po raz pierwszy od kilkudziesięciu lat chce zaplanować, jak ma wyglądać sztuka. Władza myśli, że to się jej uda, choć żadnej władzy nie wyszło. Nawet Stalinowi czy Hitlerowi - twierdzi Stuhr. I dodaje: - Z tego, co słyszałem, do końca roku PISF ma zostać "zaorany" przez obecną władzę (...). Jest bardzo prawdopodobne, że filmy z Maciejem Stuhrem będą miały dużo mniejsze szanse, o ile będzie w nich grał Maciej Stuhr.
Potrzebujesz zmiany? Zacznij od szafy, wykorzystując zniżki dostępne na stronie Peek and Cloppenburg promocje
W najbliższym czasie nie będziemy więc oglądać aktora? Wręcz przeciwnie. Gwiazdor podpisał już kontrakty, a jesienią powróci na ekrany telewizorów z serialem "Belfer". Drugi sezon produkcji będzie można oglądać w stacji Canal+. Wygląda więc na to, że na otwartej krytyce rządu wcale nie traci.
Stuhr należy do ruchu Kultura Niepodległa. Na swoim facebookowym profilu pisze: "Zgadzamy się, że zmiany w systemie działania kultury w Polsce są niezbędne, warto jednak wprowadzać je z głową. Chodzi nam o Mądrą Zmianę. A mądra zmiana to taka, która nie narusza podstawowych wartości dotyczących kultury, a więc jej różnorodności, prawa odbiorcy do samodzielnego wyboru czy niezależności kultury od wpływu polityków. O takiej wizji kultury chcemy rozmawiać. Obawiamy się jednak, że zmiany przygotowywane przez Ministerstwo Kultury dążą do podporządkowania kultury politykom i narzucenia im co mają oglądać, czytać, czego słuchać. Na taką zmianę nie będzie naszej zgody".
Razem z Magdaleną Cielecką oraz innymi gwiazdami Stuhr kilkakrotnie protestował przed budynkiem Sejmu. Jego komentarze dotyczące polityki budzą mnóstwo emocji - pozytywnych i negatywnych. Każdy wpis Stuhra wywołuje w internecie burzę - niektórzy użytkownicy Facebooka bronią zdania aktora, inni wręcz przeciwnie. On sam jednak nie przejmuje się krytyką i dalej robi swoje - publikuje to, co uważa za słuszne, nawołuje do udziału w demonstracjach.
Co wy o tym sądzicie?
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.