Nowe rozporządzenie zaskoczyło nie tylko mieszkańców, ale również specjalistów. Bartłomiej Świątczak z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Łodzi podkreślił, że wpływ grillowania na poziom smogu w mieście nie znalazł dotąd potwierdzenia w badaniach naukowych.
Można jednak przypuszczać, że jest on znikomy, zwłaszcza w styczniu. Zawartość rakotwórczego benzo(a)pirenu zależy głównie od rodzaju paliw spalanych w paleniskach indywidualnych. A latem, gdy grilluje się dużo, jego zawartość w powietrzu jest wyjątkowo niska - powiedział Świątczak w rozmowie z "Dziennikiem Łódzkim".
Zasadności rozporządzenia broni Grzegorz Gawlik z łódzkiego magistratu. Twierdzi, że UMŁ realizuje jedynie uchwałę przyjętą w 2013 roku przez Sejmik Województwa Łódzkiego. Dotyczy ona "programu ochrony powietrza przed pyłem i rakotwórczym benzo(a) pirenem", który przewiduje również wprowadzenie zakazu grillowania na balkonach i tarasach.
Jeżeli miasto nie zrealizowałoby wskazanego wyżej obowiązku, to Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska mógłby nałożyć na miasto grzywnę w wysokości 10 tys. zł - twierdzi Gawlik.
Dominik Artomski z inicjatywy Łódzki Alarm Smogowy nie wierzy w sens takiego działania. Organizacja podkreśla, że oczekuje od władz miasta podjęcia kroków, które mogą realnie doprowadzić do spadku poziomu smogu w mieście. Tymczasem ogłoszenie o zakazie grillowania pojawiło się na stronie "Alarmu" na Facebooku i wywołało lawinę komentarzy ze strony rozbawionych internautów.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.