Żyrafa o imieniu Jazz dostała nagle krwotoku w mózgu. Samiec był podopiecznym sierocińca dla zwierząt Rhino w prowincji Limpopo w Republice Południowej Afryki.
Nasz zespół ma złamane serca. W ciągu ostatnich dwóch dni, zanim go straciliśmy, Jazz zaczął być niestabilny na nogach. Był bardzo otępiały, prawie jakby nie rejestrował niczego dookoła. Nagle upadł i zobaczyliśmy, jak krew zaczyna gromadzić się w jego oczach - napisał w oświadczeniu zespół sierocinca.
Mała żyrafa przybyła do sierocińca kilka tygodni temu, zaledwie parę dni po urodzeniu. Rolnik znalazł Jazza na wolności, słabego i odwodnionego. Zawiózł go do sierocińca, gdzie bardzo profesjonalnie się nim zajęto. Samczyk szybko wracał do zdrowia i nic nie wskazywało na żadne dolegliwości.
W trakcie pobytu w Rhino Jazz zaprzyjaźnił się z psem Hunterem. Para była nierozłączna do tego stopnia, że spacerowała, jadła, a nawet spała razem. Hunter często leżał na posłaniu żyrafy. W ostatnich dniach życia Jazza pies musiał coś wyczuć, ponieważ nie opuszczał swojego przyjaciela nawet na krok.
Pies był z małym Jazzem do jego ostatnich chwil. Nawet po śmierci żyrafki jeszcze przez kilka godzin siedział w pustym pomieszczeniu, w którym zazwyczaj spędzał czas ze swoim przyjacielem.
Członkowie personelu sierocińca zakładają, że Jazz był chory od urodzenia. Jego matka musiała to wyczuć i dlatego zostawiła go samego.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przezdziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.