12-letni Dylan Graves zepchnął z drogi swojego młodszego kolegę, kiedy zobaczył nadjeżdżający samochód. 11-letniemu Jamesowi Yeadonowi nic się nie stało, ale Dylan wziął na siebie całą siłę uderzenia. Samochód sam zjechał na nich z góry. Kierowca twierdzi, że problem leży po stronie wadliwego hamulca ręcznego.
Chłopiec dość poważnie ucierpiał w wypadku. W kręgosłupie pękły mu dwie kości. Uszkodzona została również miednica oraz płuca. Ciało dziecka zatrzymało staczający się z góry samochód. Potem Dylan został wciągnięty pod pojazd.
Do zdarzenia doszło niedaleko domu chłopca w brytyjskim Bradford. Jego matka Natasha twierdzi, że największym szokiem było dla niej, kiedy uratowany kolega James wbiegł do jej domu, aby powiedzieć jej co się stało.
Powiedział, że Dylan został uderzony przez samochód, ale kiedy wybiegłam, nie zobaczyłam go ani nie usłyszałam. To dlatego, że był uwięziony pod pojazdem. To, co czułam, było straszne. Byłam pewna, że nie żyje - powiedziała DailyMail 37-letnia Natasha Graves.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.