Opinia publiczna zareagowała natychmiast. Pod domem Marii odbyła się demonstracja „oburzonych obywateli”, którzy żądali, by uczona natychmiast opuściła Francję. Nie ograniczono się jedynie do obelg słownych, posypały się także kamienie.
W tej sytuacji nie zawiedli przyjaciele – Perrin oraz André-Louis Debierne przebili się przez wrogi tłum i zabrali Marię z Ève do mieszkania Borelów na terenie paryskiej École Normale. Niestety, będąca wówczas w szkole Irène dowiedziała się o wszystkim, gdy jedna z koleżanek pokazała jej artykuł w „L’Oeuvre”. Skandal zataczał coraz szersze kręgi. Borel został wezwany do ministra oświaty (!), który zarzucił mu, że dał schronienie w swoim służbowym mieszkaniu kobiecie zamieszanej w skandal. Zagroził odwołaniem ze stanowiska wicerektora École Normale, ale naukowiec nie dał się zastraszyć. Zagroził natychmiastową dymisją – i minister ustąpił.
Natomiast żona Borela, Marguerite, ostro starła się z własnym ojcem, Paulem Appelem, który był dziekanem Wydziału Nauk Ścisłych Sorbony i zażądał od córki, by przestała ochraniać kobietę „niszczącą reputację uczelni”. Marguerite odmówiła i zagroziła, że jeżeli ojciec nie zmieni zdania, nigdy więcej jej nie zobaczy. Rozwścieczony matematyk wprawdzie rzucał butami o ścianę, jednak musiał się ugiąć.
(…) jestem tak wściekły – pisał Albert Einstein do Marii – że opinia publiczna śmie atakować Panią, że muszę dać upust temu uczuciu. Jestem przekonany, że gardzi Pani tym motłochem niezależnie od tego, czy akurat oddaje Pani cześć, czy też zaspokaja swoje żądze sensacji. Jestem zobligowany, by wyrazić mój ogromny podziw dla Pani intelektu, zaangażowania i uczciwości. Czuję się szczęśliwy, mogąc Panią poznać niedawno osobiście w Brukseli. Każdy,
kto nie jest tożsamy z tymi gadami, cieszy się teraz, jak i wcześniej, że mamy takie znakomite osobistości wśród nas jak Pani osoba oraz Langevin, których zaszczytem jest być znajomym.
Gdy świat naukowy w większości solidaryzował się z Marią i Paulem, w Paryżu odbył się pierwszy „pojedynek o panią Curie”. Henri Chevet, redaktor „Le Gil Blas”, wyzwał Léona Daudeta z „L’Action Française”. Panowie starli się na szpady, a Chevet zranił przeciwnika, co obserwowali licznie przybyli reporterzy. Natomiast inny dziennikarz „Le Gil Blas”, Pierre Mortier, stanął niebawem naprzeciwko Gustava Téry’ego, redaktora naczelnego „L’Oeuvre”. Tym razem zwyciężył jednak wróg pani Curie, który dwukrotnie ranił swojego przeciwnika. Walka odbyła się na stadionie w parku Książąt, a jej przebieg relacjonowała prasa. Na udeptanej ziemi stanął nawet Langevin, który z kolei wyzwał Téry’ego. Wybrano pistolety, a pojedynek obserwowała grupa reporterów, którzy nie ukrywali zawodu, gdy nie polała się krew. Téry uznał bowiem, że nie może pozbawić swojego kraju tak wybitnego umysłu i strzelił w ziemię. Natomiast Langevin w ogóle nie nacisnął spustu, wobec czego jeden z sekundantów zabrał mu broń i oddał strzał w powietrze. W ten sposób stało się zadość wymogom formalnym.
Przy takich emocjach informacja o przyznaniu pani Curie Nagrody Nobla nie zrobiła w Paryżu żadnego wrażenia. Dziennikarze woleli opisywać kolejne rewelacje związane z romansem, a czytelnicy poznawać pikantne szczegóły, niż analizować osiągnięcia naukowe bohaterki skandalu. Było to tym bardziej zrozumiałe, że zaczęły krążyć pogłoski o odebraniu jej tytułu profesorskiego, co zresztą popierała część opinii publicznej.
Gdy Maria przebywała w Sztokholmie, prasa doniosła, że Langevinowie zawarli porozumienie o separacji. Paul zgodził się wypłacać małżonce 200 franków miesięcznie (niecałe 1000 euro), a także zachował prawo do widywania synów, którzy kolejno mieli przechodzić pod jego wychowanie po ukończeniu 19 lat.
Tymczasem Maria po powrocie ze Szwecji zapadła na ostrą infekcję nerek i pod przybranym nazwiskiem trafiła do szpitala. Cierpiała straszliwe bóle i miała przejść operację, jednak lekarze ostatecznie nie zdecydowali się na zabieg ze względu na ogólny zły stan zdrowia pacjentki. Być może jakiś wpływ na jej złą kondycję miał także brak zdecydowania ze strony Langevina. Paul nie zaproponował jej bowiem wspólnego życia, a ich związek był już wtedy mocno wypalony. Afera zabiła uczucie, miłość i namiętność odeszły w przeszłość, pozostały tylko zmęczenie i strach. Zresztą Langevin nigdy nie potrafił stanąć na wysokości zadania, zawsze był człowiekiem słabym i chwiejnym. Pomimo to Maria zachowała dla niego wiele życzliwości.
Paul ostatecznie powrócił do żony i nigdy się z nią nie rozwiódł. Z czasem znalazł sobie dużo młodszą kochankę – swoją byłą studentkę, Éliane Montel. Żona tym razem nie reagowała, a Maria na prośbę Paula zatrudniła jego wybrankę w swoim instytucie radowym. Jeanne Langevin nie protestowała nawet wtedy, gdy kochanka męża urodziła nieślubnego syna, Paula Gilberta, przyszłego muzykologa. W 1946 roku Paul Langevin został odznaczony przez polskie władze Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski „za pracę nad utrwaleniem przyjaznych stosunków polsko-francuskich”… Jean Perrin, lojalny przyjaciel Marii i Paula, powrócił do badań naukowych. Przyniosły mu one Nagrodę Nobla z fizyki w roku 1926. Zmarł w 1942 roku.
Tymczasem życie dopisało zadziwiającą puentę do związku Marii Curie i Paula Langevina. W 1946 roku studentka fizyki, Hélène Joliot (wnuczka Marii), poznała innego studenta tego kierunku, Michela Langevina (wnuka Paula). Zakochali się w sobie i postanowili się pobrać, nie znając historii swoich dziadków. Hélène dowiedziała się o wszystkim dopiero w dniu ślubu, od swojej matki. Irène obawiała się bowiem najgorszego, gdyż na uroczystości miała się pojawić babka pana młodego. Na szczęście Jeanne Langevin z wiekiem złagodniała i ślub odbył się bez żadnych problemów.
Fragment książki "Nobliści skandaliści" Sławomira Kopra
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.