Obsługa samolotu miała pecha. Nie wiedzieli bowiem, że Charnas jest amerykańską blogerką, której wpisy obserwują tysiące ludzi. Na swoim profilu na Instagramie kobieta szczegółowo opisała incydent z podróży z Nowego Jorku do Los Angeles. Przez zaledwie cztery dni polubiło go ponad 20 tys. osób, a kolejne 2 tys. zostawiło pod nim swój komentarz na znak solidarności.
Wszystko zaczęło się przy podejściu do lądowania. Córka Charnas zaczęła płakać. Reakcja dziecka wywołała falę niezadowolenia wśród innych pasażerów podróżujących pierwszą klasą.
W jednej chwili poczułam na sobie dziesiątki wymownych spojrzeń. Ludzie patrzyli na mnie i kręcili głowami. Próbowałam to zignorować, ale po 10 minutach podeszła do mnie stewardesa i poprosiła, abym wraz z dzieckiem przeszła na tył samolotu - żaliła się Charnas.>
W tym momencie coś we mnie pękło. Rozpłakałam się ze stresu i rozgoryczenia, a stewardesa zamiast pomóc tylko pogorszyła sytuację - dodała blogerka.>
Arielle w końcu udało się ukołysać córkę do snu. Po lądowaniu nagłośniła incydent w sieci, a linie lotnicze Delta Airlines zdecydowały się na wypłacenie kobiecie, jej mężowi i córce zadośćuczynienia w wysokości 300 dolarów na osobę. Kilka dni później Charnes napisała na swoim Instagramie, że pieniądze od linii lotniczej przeznaczyła na UNICEF.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.