Chłopiec urodził się 7 listopada 2017 roku. W ujawnionych szczegółach śledztwa wrocławskiej prokuratury już 9 dni później zaczął być maltretowany przez własną matkę. Kobieta miała bić noworodka, krzyczeć na niego, a nawet złamać mu rączkę. Koszmar malucha trwał niemal tydzień - informuje "Gazeta Wrocławska". 22 listopada rodzice zgłosili się z chłopcem na wizytę kontrolną w lokalnej przychodni. Po zbadaniu chłopca lekarze wezwali policję.
Za znęcanie się nad "osobą nieporadną ze względu na jej wiek, stan psychiczny lub fizyczny" grozi od pół roku nawet do ośmiu lat więzienia. Jednak jeśli sąd uzna winę Pauliny L., oskarżona może liczyć na nadzwyczajne złagodzenie kary. Lekarze twierdzą, że ma znacznie ograniczoną poczytalność. Powodem jest "silna depresja i nadmierne obciążenia psychiczne przekraczające możliwości adaptacyjne”.
Po urodzeniu chłopca kobieta mieszkała z ojcem dziecka oraz jego matką. Jeszcze w listopadzie przyznała się do postawionego zarzutu, tłumacząc, że nigdy nie chciała dziecka i biła je, żeby zwrócić na to uwagę innych. Mówiła też, że czuje odrazę do swojego syna. Partner 19-latki twierdzi, że niczego nie zauważył. Mężczyzna nie usłyszał żadnych zarzutów.
_Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.