Największe zamieszki miały miejsce w stolicy państwa – Meksyku. Jak podaje "Washington Post", wiele uczestniczek nosiło stroje w kolorze fioletowym, symbolizującym Dzień Kobiet. Protesty odbywały się na terenie całego kraju i według BBC wzięło w nich udział łącznie kilka milionów kobiet.
Hasłem przyświecającym uczestniczkom było: "jesteśmy głosem tych, którzy nie są już z nami". W trakcie protestów Meksykanki przypominały o głośnych morderstwach i aktach przemocy, do jakich doszło w ostatnich latach w kraju. W pochodzie znalazła się m.in. 34-letnia Reyna Ayala, pracownica Walmartu. Jak przyznała w rozmowie z "Washington Post", przyłączyła się do strajku, ponieważ wszystkie znane jej kobiety były ofiarami przemocy.
W trakcie protestów na terenie marszu doszło do detonacji kilku kanistrów z gazem łzawiącym. Według ustaleń meksykańskich dziennikarzy dokonali ich mężczyźni w cywilnych ubraniach. W konsekwencji kobiety biorące udział w protestach zaczęły odpowiadać na przemoc i doszło do wielu aktów wandalizmu oraz zatargów z policją.
Co chcą osiągnąć Meksykanki przez protesty?
Meksykanki mają nadzieję, że dzięki protestom uda im się wywrzeć nacisk na rząd i poprawić sytuację swoich rodaczek. Żeby pokazać społeczeństwu, że świat nie może funkcjonować bez kobiet, opuszczą na jeden dzień stanowiska pracy. Wielu pracodawców wsparło postulaty pracownic i obiecało wypłacić im pensję za dzień nieobecności.
Jak podaje "Washington Post", w 2019 roku wskaźnik zabójstw kobiet wzrósł o 10 proc. Dziennie średnio 10 Meksykanek zostaje zamordowanych, a większość pada ofiarami przemocy na przynajmniej jednym etapie życia.
Wiem, że zmiana nie nastąpi z dnia na dzień. Ale ludzie rozmawiają o tym przy stołach na obiedzie, w szkołach. To się liczy – powiedziała w wywiadzie dla "Washington Post' Perla Acevedo, 32-letnia pracownica galerii sztuki i uczestniczka protestów.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.