Trafił do szpitala po wybuchu gazu, do którego doszło w jego domu. Miał poparzone 95 proc. powierzchni ciała oraz drogi oddechowe - informuje RMF24. Lekarze z Małopolskiego Centrum Oparzeniowo-Plastycznego w Szpitalu im. Rydygiera w Krakowie przyznają, że 20-latek miał fatalne rokowania. Udało się go uratować dzięki nowatorskiej technice przeszczepu komórek macierzystych.
Dzięki hodowli komórkowej naskórka, który pokrył 75 proc. jego ran mogliśmy osiągnąć sukces - mówiła w czasie konferencji prasowej dr hab. Anna Chrapusta, kierownik Małopolskiego Centrum Oparzeniowo-Plastycznego.
Przeszedł około 20 zabiegów. Komórki pobrano z tyłu głowy pacjenta - de facto jedynej nieoparzonej części jego ciała. W ciągu 10 dni z centymetra kwadratowego pobranej skóry wyhodowano tyle komórek, ile zmieściłoby się na trzech stronach arkusza A4 - to bardzo ważne, bo pierwsze tygodnie mają decydujące znaczenie dla całego leczenia.
Hodujemy żywe komórki pobrane od pacjenta, namnażamy je w warunkach laboratoryjnych i przeszczepiamy je z powrotem pacjentowi, by pokryć ranę. Te komórki uzupełniają klasyczną chirurgię i klasyczne przeszczepy skóry. Ratują życie - podkreślała biotechnolog kierownik Banku Komórek dr hab. Justyna Drukała.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.