Wyrodny syn chciał odziedziczyć spadek, więc wynajął zabójcę. Płatny "kiler" był jednak podstawionym policjantem. Po wykonaniu "zlecenia" pokazał młodemu mężczyźnie zdjęcia zakrwawionych ciał. Z tym, że wszystko było upozorowane niczym scena do filmu.
Zginąć miała nawet 10-letnia siostra. Pieniądze miały przypaść tylko jednemu dziecku. Ustalając szczegóły z zamachowcem wskazał mu umiejscowienie kamer i podpowiedział, jak uniknąć pilnujących domu psów - donosi dziennik "Metro".
Rodzice byli zrozpaczeni bezwzględnością potomka. Niemniej, zgodzili się na udział w przedstawieniu. Z nałożonym makijażem i fałszywą krwią pozowali do zdjęć. 22-latek uwierzył, że cała trójka faktycznie zginęła od ciosów noża. Policja nie ujawniła jednak zdjęć dziecka i nie jest jasne, czy też uczestniczyła w tej szaradzie.
Rzekomy zabójca umówił się na spotkanie z klientem na parkingu. Siedząc w samochodzie pokazał mu zdjęcia "zabitych" rodziców. Syn ucieszył się i obiecał zapłacić ustaloną stawkę (równoważną 180 tys. zł) po otrzymaniu spadku. Po tych słowach został zatrzymany - dodaje gazeta.
Mundurowi zdradzili, że 22-latek już dwukrotnie planował zabójstwo rodziców. Raz zatruł herbatę, ale jego tata zorientował się, że coś jest nie tak. Potem próbował otruć ich oparami rtęci, ale skończyło się na poszukiwaniach w internecie. Ponoć nie podobało mu się, że nie są tak hojni, jak on sobie by tego życzył. Grozi mu teraz 15 lat więzienia.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.