Minister nie wyglądał na osobę mającą pojecie o sprzątaniu po nawałnicach. Podczas próby 45-sekundowej rozmowy z jednym ze strażaków nie potrafił powiedzieć nic sensownego.
Błaszczak: - Pan tutaj od rana?
Strażak: - Tak jest.
Błaszczak: - Olbrzymie drzewa, prawda. Wydawałoby się, że...-
Strażak: - Za to mamy konkretny sprzęt
Błaszczak: - Taaa. Wydawałoby się, że to jest solidne drzewo, a złamane niczym zapałka - westchnął minister.
Później spytał jeszcze strażaków o to, czy brali kiedyś udział w podobnej akcji. Kamery nie uchwyciły natomiast żadnego pytania o to, czy potrzebne jest jakieś wsparcie w postaci większej liczby rąk do pracy, czy nie brakuje sprzętu, albo jakiejkolwiek pomocy. O takich pytaniach minister zapomniał, bo był pod wrażeniem rozmiaru drzew powalonych w lesie.
*Nagranie z ministrem w roli głównej trafiło do internetu. *Opublikował je tam m.in. starosta krapkowicki Maciej Sonik. Nie krył zdziwienia zachowaniem ministra.
Komentujący na Twitterze szybko wychwycili, że Błaszczakowi zdecydowanie brakowało empatii. Jego rozmowę nazwali przeszkadzaniem strażakom. Zarzucono mu też próbę lansowania się na tragedii. Inny komentujący zdziwił się, że strażak w ogóle zaczął rozmawiać z "lanserem", zamiast kontynuować piłowanie powalonych drzew.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.