Song Yingjie pracował w lokalnej klinice w chińskiej prowincji Hunan, graniczącej z epicentrum wirusa w Hubei. Do zatrzymania akcji serca doszło po tym, jak wrócił do swojego domu w poniedziałek rano.
Zmarł po wielu dniach walki z koronawirusem na pierwszej linii frontu. Młody lekarz miał za zadanie sprawdzać kierowców i pasażerów na autostradzie. Pracował nieprzerwanie od 25 stycznia - donosi brytyjski Mirror.
Mój syn pracował jako lekarz pierwszego kontaktu na autostradzie. Pytaliście mnie czy się bałem... Teraz nie żyje. Moje serce jest złamane - mówi zrozpaczony ojciec zmarłego lekarza.
Niebezpieczny koronawirus szybko się rozprzestrzenia
Pierwsze ofiary poniosły śmierć na terenie Chin, gdzie ma miejsce epicentrum wirusa. Władze podjęły brutalne kroki. W Heilongjiang za ukrywanie chorej osoby lub celowe roznoszenie koronawirusa można zostać skazanym na śmierć.
Chorych przybywa także w kolejnych częściach świata. Według najnowszych wiadomości jest już 565 ofiar śmiertelnych. Liczba zarażonych sięga 28 tys. Objawy koronawirusa przypominają grypę. U zarażonych odnotowuje się m.in. wysoką gorączkę i problemy z oddychaniem. Trwają prace nad szczepionką chroniącą przed wirusem.
Zobacz także: Koronawirus w Chinach. Skutki dla gospodarki będą poważne
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.