Wśród wyrzuconych na brzeg Bałtyku zwierząt dominują motele. Eksperci Stacji Morskiej im. Profesora Krzysztofa Skóry Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego dostrzegli na części osobników ślady kontaktu z sieciami rybackimi. Badacze podkreślają jednak, że nie ma dowodów, by sądzić, że jakiś statek wyrzucił ryby jako "chwasty" przy okazji połowu dorsza włokami dennymi. Jednak jest to w zasadzie nie do wyśledzenia, choć pozbywanie się w ten sposób przyłowu jest zabronione.
Pierwsza fala śniętych ryb pojawiła się na Helu około dwóch tygodni temu. Wtedy też do ekspertów dotarły sygnały od zaniepokojonych spacerowiczów. Zwierząt była naprawdę dużo. Po pierwszej fali nadeszły kolejne. Za pierwszym razem specjaliści naliczyli około 130 śniętych ryb na plażach.
Ryby były bardzo świeże. Kilka z nich jeszcze się poruszało - informują naukowcy Stacji Morskiej Uniwersytetu Gdańskiego.
Wszystkie wyrzucone przez Bałtyk motele były dorosłe. Największy osobnik mierzył 38 centymetrów. Część nosiła obrażenia wewnętrzne świadczące o nagłym wyniesieniu z głębin, w których na co dzień żerują. Motele żyją przy dnie, nawet na głębokości poniżej 50 metrów. Ich zasoby w latach 1991-2010 w Bałtyku spadły o 54 procent. Mimo to nie obowiązują okresy ochronne czy limity połowów dalekich krewnych dorsza.
Osiągają 41 centymetrów długości. Nie występują masowo - piszą specjaliści Stacji Morskiej Uniwersytetu Gdańskiego.
Naukowcy apelują do turystów wypoczywających nad morzem. Proszą o kontakt, jeśli tylko urlopowicze dostrzegą coś niezwykłego w wodzie lub na plażach. Numer telefonu działa całodobowo. Jednocześnie badacze dziękują wszystkim osobom, które powiadomiły o śniętych motelach wyrzucanych przez fale.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.