Polski resort dyplomacji odniósł się od ostatnich doniesień amerykańskich mediów o Polsce pod rządami Prawa i Sprawiedliwości. MSZ będzie się domagać od obu redakcji możliwości przedstawienia w nich polskiego stanowiska wobec stawianych zarzutów, czytamy w oświadczeniu na stronie ministerstwa:
Ze zdziwieniem i zaskoczeniem przyjęliśmy tezy jakie zaprezentowane zostały w ostatnim programie "GPS" na antenie stacji CNN oraz w artykule autorstwa J. Diehla na łamach "Washington Post". Prezentują one nieprawdziwy oraz jednostronny przekaz na temat sytuacji w Polsce, niemający pokrycia w faktach. Mamy nadzieję, że w przyszłości obie redakcje będą starały się prezentować odbiorcom materiały nieodbiegające tak daleko od rzeczywistości, a także różnorodne stanowiska i bardziej zrównoważone opinie. Tego wymaga przecież rzetelne i obiektywne dziennikarstwo.
Co takiego powiedziano o naszym kraju, że zareagował MSZ? Dziennikarz CNN pokazał Polskę co prawda jako kraj rozwinięty gospodarczo, wytknął jednak powyborcze zmiany na scenie politycznej. W materiale jest mowa o zmianach w Trybunale Konstytucyjnym, próbie renegocjacji zasad przyjmowania uchodźców i zamiarach wprowadzenia "pewnych form sowieckiej cenzury" (oburzenie prawicy na ewentualne pokazywanie seksu w teatrze).
Co z kolei napisał "Washington Post"? W artykule Diehla jest mowa o "niepokojącym zwrocie w Polsce", obsadzeniu w roli szefa MON "antysemity", a jako koordynatora służb specjalnych człowieka "oskarżonego o nadużycie prawa". Autor porównał też Jarosława Kaczyńskiego do Donalda Trumpa.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
