Greaves był basistą i perkusistą lokalnego zespołu blackmetalowego "Santanicon". Znajomi opisywali go jako dziwnego, ale spokojnego mężczyznę, który przesadzał z alkoholem. Dopiero później okazało się, że nałóg doprowadził do tragedii. Niedługo po północy w niedzielę dyspozytor policji odebrał telefon, w którym usłyszał wołanie o pomoc.
Witam, mój chłopak właśnie mnie rzucił o ścianę. Idzie w moją stronę - powiedziała Angela Tierney, dziewczyna Greavesa.
Kiedy kobieta przekazała dyspozytorowi swój adres, zwróciła się do swojego partnera.
Nic nie zrobiłam. Jesteś pijany, jak zwykle. Co weekend muszę to znosić - dodała Tierney.
Potem słychać było przeraźliwy krzyk i połączenie zostało przerwane. Gdy policjanci przyjechali na miejsce, było już za późno. Ciało kobiety znaleziono przy domu sąsiadów, a Greavesa w drzwiach jej domu. Obok mężczyzny leżał pistolet. Funkcjonariusze prowadzą dochodzenie, ale to niemal pewne, że sprawcą morderstwa był 36-letni satanista
Greaves miał naprawdę złote serce, był super człowiekiem ale tylko wtedy, kiedy był trzeźwy - powiedział w rozmowie z Washington Post Dave Binette, kuzyn Greavesa.
Greaves ze swoją dziewczyną.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.