Tragiczna pomyłka w Pensylwanii doprowadziła do śmierci Rosemary Billquist. Zginęła z rąk swojego dobrego znajomego, który mieszkał tuż obok. 34-latek myślał, że zauważył jelenia. Strzelił z odległości 200 metrów..
Usłyszał przerażający krzyk. Wtedy zdał sobie sprawę, że strzelił do człowieka - relacjonuje szeryf.
Kiedy mąż ofiary usłyszał głośne szczekanie psów, wyszedł przed dom. Jego sąsiad podbiegł i opowiedział, co się wydarzyło. Wcześniej Thomas B. Jadłowski wezwał pogotowie - podaje "The Independent".
Do momentu przyjazdu lekarzy strzelec uciskał ranę na biodrze kobiety. Mąż kobiety pojechał wraz z nią do Centrum Medycznego Uniwersytetu w Pittsburghu. Niestety, medycy mogli już tylko stwierdzić zgon Rosemary Billquist.
Moje życie się zmieniło. Nigdy nie będzie tak samo - powiedział wdowiec.
Sprawca tragedii współpracował ze śledczymi i nie usłyszał jeszcze zarzutów. Prawnicy sprawdzają, czy można go oskarżyć. Na razie stwierdzili, że mężczyzna oddał strzał po zachodzie słońca, a wtedy - zgodnie z miejscowym prawem - polowania są zabronione.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.