Cierpiał z powodu zaburzeń mowy przez całe życie. 6-letni Mason Motz był w stanie wymawiać tylko pierwsze sylaby słów. Jego rodzice myśleli, że ma to związek z zespołem Sotosa - zaburzeniem genetycznym, które wpływa na wzrost i rozwój dziecka - informuje "USA Today". Okazało się jednak, że powód był znacznie bardziej trywialny.
Prawdę odkryła dentystka. Dr Amy Luedemann-Lazar, która miała zbadać zęby 6-latka, bardzo szybko zorientowała się, że jego największym problemem jest...wędzidełko języka. Okazało się, że było zbyt krótkie i uniemożliwiało mu normalne mówienie. Taka wada nosi nazwę ankyloglossia.
Po kilku godzinach mówił pełnymi zdaniami. Sam zabieg laserowy zajął dentystce niecałą minutę, a kiedy wędzidełko się zagoiło, Mason mówił prawie tak dobrze, jak jego rówieśnicy.
To szokujące, że wcześniej nikt tego nie zauważył. Rodzice 6-latka są ogromnie wdzięczni dr Luedemann-Lazar, ale też nie mogą zrozumieć, że problem nie został wykryty wcześniej.
Mason był pod opieką wielu pediatrów, przez lata miał też zajęcia z logopedą. Państwo Motz zachęcają teraz innych rodziców do zasięgania opinii u różnych lekarzy, co pozwoli uniknąć takich pomyłek.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.