Mężczyzna twierdzi, że ktoś musiał dosypać mu kokainę do drinka. Rzekomo dzień przed wypadkiem imprezował. Jednak podczas rozprawy, oskarżony nie chciał odpowiadać na pytania zadawane przez prokuratora.
Według prokuratora, oskarżony znacząco przekroczył prędkość. Bezpośrednią przyczyną wypadku miała być nagła zmiana pasa przy prędkości około 80 km/h. "Wolv" uderzył w inny samochód, później jego auto odbiło się i zmiotło z drogi trzech rowerzystów. Jednej z kobiet nie udało się uratować i zmarła w szpitalu.
Wersja wydarzeń oskarżonego znacząco się zmieniła.
Nie pamiętam praktycznie nic z tego wypadku. Ja w dniu zdarzenia nie zażywałem kokainy. Dzień wcześniej również nie zażywałem kokainy. Chcę wyjaśnić, że w piątek byłem na dyskotece. Tam spędziłem dłuższy czas z przyjaciółmi. Nazwisk nie pamiętam. Piłem drinka z sokiem jabłkowym. Drink wielokrotnie zostawał na stoliku. Wychodziłem do toalety, wychodziłem potańczyć. Może wtedy dosypano mi jakiegoś narkotyku. Osobiście nigdy nie zażywałem żadnych narkotyków - mówił Artur W. podczas przesłuchania po wypadku.
Podczas rozprawy okazało się, że "Wolv" wiele sobie przypomniał. Oskarżony stwierdził, że nie jechał szybciej niż inne samochody, a powodem wypadku była nagła utrata przyczepności. Winna miała być zła nawierzchnia i wystające studzienki - informuje RMF24.
"Wolv" odsiadywał już kilka wyroków. Pierwszy raz skazany został w 1995 roku. Teraz zezwolił na przerwę w odsiadywaniu kary ze względu na planowany zabieg i zły stan zdrowia. To podczas tej przerwy doszło do tragicznego wypadku.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.