*Michelle na rok przestała odwiedzać puby, chodzić do kina czy korzystać z autobusu. *W zamian za to zaczęła sama gotować, korzystać z darmowych wejść do muzeów czy galerii sztuki i na co dzień jeździć rowerem – bez względu na pogodę. Idąc do przyjaciół na obiad, nie kupowała w niczego prezencie, ale np. zmywała po posiłku - opisuje theguardian.com.
Wpadłam w sidła konsumpcjonizmu. Zarabiałam pieniądze, aby kupować rzeczy, których tak naprawdę nie potrzebowałam – opowiada.
*Po roku oszczędzania zauważyła, że może spłacić hipotekę wcześniej. *Poza tym tak naprawdę potrzebuje o wiele mniej, niż jej się kiedyś wydawało. Gdy zaczęła oszczędzać, tygodniowe wydatki na jedzenie i inne niezbędne produkty dla niej i jej męża wynosiły 31,6 funta czyli ok. 165 zł.
Teraz, kiedy rok oszczędzania właśnie dobiega końca, Brytyjka ma tylko kilka marzeń. Potrzebuje paru rzeczy do wymiany (np. nowych spodni), chce postawić drinki rodzinie i przyjaciołom za pomoc w wytrwaniu podczas tej ciężkiej próby i ma zamiar odwiedzić dziadka w Irlandii. Przez ten czas brakowało jej jednak świeżych kwiatów, dobrego curry, kremów nawilżających do twarzy, perfum i jazdy autobusem.
*Przez rok wydała tylko 51,95 funta na coś spoza listy niezbędnych rzeczy. *50 poszło na naprawę kilku dachówek, za którą za góry zapłacił jej sąsiad, nie pytając ją o zdanie, a 1,95 na chipsy, bo w pobliskim sklepie nie mieli już nic innego. Kwota co prawda nieduża, ale Michelle żałuje, że musiała ją wydać.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.