Indyjska misja zapowiadała się naprawdę ciekawie. "Chandrayaan-2", bo tak została ona zatytułowana, odbyła się na początku września 2019 roku. To właśnie wtedy sonda miała wylądować na nieodkrytym jeszcze południowym biegunie Księżyca. Nie wszystko jednak poszło zgodnie z planem. Tuż przed posadzeniem lądownika Vikram na Księżycu utracono łączność z urządzeniem.
Przez dwa miesiące nie wiedzieliśmy, co stało się z lądownikiem. Według doniesień niektórych mediów Vikram nie rozbił się - agencja miała po prostu utracić łączność z sondą. Jednak z początkiem grudnia 2019 roku NASA poinformowała o losach lądownika.
NASA z pomocą indyjskiego inżyniera, Shanmuga Subramaniana, odnalazła szczątki Vikrama. Mężczyzna skontaktował się z agencją po przeanalizowaniu zdjęć opublikowanych przez Lunar Reconnaissance Orbiter Camera. Agencja potwierdziła, że Shanmuga zidentyfikował sondę, która znajdowała się 500 metrów od wyznaczonego miejsca lądowania.
NASA opublikowała oświadczenie na swojej stronie, w którym napisała, że "mimo takiej straty, zbliżenie się do powierzchni było ogromnym sukcesem". Co w takim razie zawiodło? Lądownik rozbił się z powodu problemów z systemem hamowania.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.