Informacje na ten temat pojawiły się wraz z filmem opublikowanym przez magazyn GQ. Dokument "Sneakerheadz" , który przedstawia kulturę kolekcjonerów obuwia sportowego, sugeruje jednoznacznie, że jednym z czynników powodujących przemoc może być marketingowa machina towarzysząca zamieszaniu wokół promocji nowych modeli.
W sprawie krytykowani są Michael Jordan i firma obuwnicza Nike. Buty sygnowane nazwiskiem legendy koszykówki są bardzo drogie i wypuszczane w limitowanych edycjach. Niedawno były koszykarz Stephon Marbury, skrytykował Jordana za sprzedawanie takiego drogiego produktu. „Dzieciaki zabijają się za te buty”, powiedział Marbury, który sam sprzedaje swoje buty Starbury za 15 dolarów.
Nike i Adidas zdają sobie sprawę z szaleństwa, które powstało wokół ich produktów. Firmy próbowały już ograniczyć „rozlew krwi” wśród ludzi, którzy ustawiają się w kolejkach po nowe buty. Nike zmieniło nawet godziny premier z północy na 10 rano, licząc na to, że klienci będą wtedy mniej agresywni. Ale okazuje się, że ofiary śmiertelne nie pojawiają się tylko podczas takich imprez.
Ekonomiczno-społeczne podłoże napadów było widoczne już w 1990 roku. 17-latek zakatował wtedy w lesie 15-latka. Zrobił to dla prawie nowej pary Air Jordanów. Morderstwo to było szeroko komentowane w mediach; już wtedy posypały sie oskarżenia pod adresem Jordana. I choć od tego wydarzenia minęło 25 lat, niewiele się zmieniło.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.