Poziom oceanów może się podnieść najwyżej o 40 centymetrów. Jednak to górna granica. Specjaliści, którzy opublikowali swoją pracę w najnowszym wydaniu "Nature", przewidują, że będzie to raczej 15 centymetrów.
To znaczna redukcja przewidywań w porównaniu do badania z 2016 roku. Wtedy straszono, że niestabilne lody Antarktydy mogą wpłynąć na podniesienie poziomu mórz o metr do 2100 roku. Oznaczałoby to, że 187 milionów ludzi na całym świecie musiałoby uciekać z terenów przybrzeżnych zalanych przez wodę.
Jako przyczynę niepowstrzymanego zawalania się dużych części pokrywy lodowej zaproponowano wtedy niestabilne klify lodowe. Ale ponownie przeanalizowaliśmy dane i okazało się, że tak nie jest - powiedział szef grupy badawczej, geograf Tamsin Edwards z King's College London.
Jednocześnie ukazał się raport z innego badania dotyczącego topnienia lodu. Szybki proces utraty pokrywy lodowej na Grenlandii i Antarktydzie może w ciągu kilkudziesięciu lat zmienić klimat. Większym zagrożeniem jest to, co dzieje się na Grenlandii. "Zimna woda z lodu osłabia prądy oceaniczne, które powinny ją przemieszczać ją na południe wzdłuż dna Atlantyku, wypychając jednocześnie wody tropikalne bliżej powierzchni" - piszą w swoim opracowaniu autorzy badania, które omawia "Japan Times".
Zgodnie z naszymi modelami, woda z topniejących lodów spowoduje znaczne zakłócenia prądów oceanicznych i zmiany poziomu ocieplenia na całym świecie - powiedział główny autor Nicholas Golledge, profesor z Centrum Badań Antarktycznych nowozelandzkiego Victoria University of Wellington.
Naukowcy ostrzegają, że klimat stanie się nieprzewidywalny. Dużo częściej będą się pojawiać ekstremalne zjawiska atmosferyczne. Cieplej zrobi się w Arktyce, wschodniej Kanadzie i Ameryce Środkowej. Chłody zaczną panować w północno-zachodniej Europie i na wschodnim wybrzeży Ameryki Północnej.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.