To o jedną milę więcej, niż potrzeba do podróży w czasie. Przynajmniej tak było w filmie. W rzeczywistości Nigel Mills, właściciel DeLoreana, nie planował przenosin w dacie - podaje "The Guardian". Filmowy wehikuł po rozpędzeniu się do 88 mil na godzinę (ponad 140 km) mógł podróżować między dowolnym okresem w historii. Mills jednak swoim pojazdem za 22 tys. funtów (ok. 112 tys. złotych) rozpędził się do nieprzepisowej prędkości, bo - jak twierdził - nie było ruchu na drodze.
To była 11 przed południem w niedzielę, a ulica była kompletnie pusta. Ja i reszta mojej rodziny uwielbiamy serię "Powrotu do przyszłości". Kiedy jestem w nim (DeLoreanie - red.), kilkoro ludzi rozpoznaje go, zwalniają i robią zdjęcia - tłumaczył dziennikarzowi.
Sprawa miała jednak pozytywny koniec. Niedoszły podróżnik w czasie został wezwany przed sąd za rzekome złamanie ograniczenia prędkości 15 listopada ubiegłego roku, jednak proces został unieważniony. Prokurator Ann Abel nie mógł poprowadzić postępowania z braku dowodów. Dwóch policjantów, którzy zatrzymali Millsa, nie stawiło się bowiem w sądzie. To przypadek, czy może "ktoś" wymazał ich z naszej rzeczywistości?
Autor: Mateusz Kijek
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.