Turyści byli bardzo rozczarowani po zejściu z wysokich gór. Okazało się bowiem, że na trasie z Morskiego Oka nie ma już żadnych fasiągów, które mogłyby ich szybko i wygodnie podwieźć w pobliże ich kwatery. Na ich przeszkodzie stanęła również pora dnia - grupa nie zaplanowała dobrze powrotu, dlatego też podczas drogi do domu zastał ich wieczór.
Okazało się, że pomocy oczekuje kilkudziesięciu turystów. Kiedy zorientowali się, że w pobliżu Morskiego Oka nie ma już żadnych pojazdów, które pomogłyby im wygodnie wrócić do domów, wtedy zaalarmowali policję. Zażądali, by ktoś zwiózł ich na dół - powiedział w rozmowie z Polskim Radiem rzecznik zakopiańskiej policji, aspirant Roman Wieczorek.
Funkcjonariusz dodał, że turystom nic nie groziło. Pomoc została udzielona jedynie tym, którzy byli tam z małymi dziećmi. Pozostała część grupy musiała zejść do Palenicy Białczańskiej na piechotę - donosi Polskie Radio,
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.