Dotkliwą grzywnę musi uiścić Crystal Tadlock. Na międzynarodowym lotnisku w Mineapolis w jej bagażu odkryto jabłko będące poczęstunkiem w maszynie, którą przed chwilą przyleciała - donosi BBC News. Oficer służb granicznych był bezlitosny.
Wręczył mi mandat na 500 dolarów - twierdzi wzburzona kobieta.
U.S. Customs and Border Protection nie skomentowało sprawy. Rządowa agencja zajmująca się cłami i ochroną granic USA lakonicznie stwierdziła tylko, że należy zadeklarować wszystkie produkty rolne wwożone na terytorium Stanów Zjednoczonych. Zgodnie z przepisami obowiązującymi w USA jest pewna lista produktów, które można wwieźć na teren kraju. Jednak bez względu na to, czy znajdują się na liście towarów dozwolonych, muszą być wpisane na deklaracji celnej.
Pasażerka przechodziła odprawę, bo przyleciała z Paryża. Jednak Mineapolis nie było celem jej podróży. Miała lecieć dalej, do Denver, kolejnym samolotem. Na pokładzie maszyny ze stolicy Francji dostała jabłko jako bezpłatny poczęstunek. Postanowiła zachować owoc na drugą część podróży.
Znalezione na lotnisku jabłko było wciąż w torebce z logo linii Delta. Oficer graniczny był jednak niewzruszony. Nie skruszyła go nawet propozycja kobiety, że natychmiast zje owoc, który wpędził ją w kłopoty.
Jak wygląda sytuacja w Polsce? Jeżeli przyjeżdżamy z kraju należącego do Unii Europejskiej, to do użytku osobistego możemy wwieść właściwie wszystko. Polska oraz kraje członkowskie są objęte unią celną. Inaczej wygląda sytuacja, gdy przyjeżdżamy spoza UE. Nie możemy wwozić produktów mlecznych i mięsnych. Tego typu żywność jest konfiskowana i niszczona podczas kontroli. Jeżeli nie zgłosi się celnikowi, że przewozi się takie jedzenie, przepisy przewidują karę grzywny, a nawet odpowiedzialność karną. Wyjątkiem jest jedzenie dla dzieci.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
