Tragiczne wydarzenia miały miejsce w sobotę w Australii. 27-letni bokser Dwight Ritchie trenował do zbliżającej się w grudniu walki z Jeffem Hornem Michaelem Zerafą. Podczas sparingu otrzymał cios w korpus, po którym zatoczył się do narożnika i upadł.
Dwight stracił przytomność i nie udało się go ocucić. Chwilę później już nie żył. Przyczyny jego śmierci nie są jeszcze znane, ujawni je dopiero sekcja zwłok.
Z wielkim smutkiem informujemy, że ''Walczący Kowboj'' Dwight Ritchie odszedł robiąc to, co kochał. Jako promotorowi Dwighta i jego przyjacielowi jest mi niezwykle ciężko zaakceptować tragiczną wiadomość. Dwight będzie zawsze pamiętany w środowisku bokserskim jako jeden z najciekawszych talentów w Australii. Jego styl walki był ucieleśnieniem jego stylu życia. Spoczywaj w pokoju Kowboju – napisał na Facebooku Jake Ellis, przyjaciel i promotor Dwighta.
Dwight Ritchie był bardzo popularnym bokserem. Uwielbiano go za styl walki oraz przede wszystkim ciekawą osobowość. Jako dziecko dwukrotnie pokonał raka i od tamtej pory starał się wykorzystywać każdą chwilę życia na spełnianie marzeń i rozwijanie pasji.
Ritchie ma na swoim koncie 21 profesjonalnych walk. 19 z nich to zwycięstwa, z czego dwa przez nokaut. Kolejny pojedynek miał stoczyć już 6 grudnia. W ostatnim czasie intensywnie się do niego przygotowywał.
Dwight nie jest pierwszym bokserem, który zmarł na ringu. Co roku ma miejsce co najmniej kilka takich przypadków. Pięściarze umierają w wyniku silnych urazów głowy, źle przyjętych ciosy czy też przez osłabione serce.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przezdziejesie.wp.pl.