Według Grommesa do przeprowadzenia ataku wystarczy półprofesjonalny dron do fotografii powietrznej. Kosztujące kilka, kilkanaście tysięcy złotych urządzenia są zdolne do uniesienia ciężaru kamery czy lustrzanki. Zamiast nich jednak drony moga latać z ładunkami wybuchowymi.
To nie musiałaby być zwykłe bomby. Mogłaby zawierać coś toksycznego, jakąś truciznę chemiczną lub biologiczną. Także rzeczy powszechnie dostępne. ISIS to wystarczy. Ważne, by było duże bum. Nie będą inwestować w program broni biologicznej - niemiecki wywiadowca powiedział podczas Intelligence & National Security Summit 2017
Strach przed takimi atakami ma rzeczywiste podstawy. Australijska policja udaremniła w sierpniu próbę budowy powietrznego systemu do rozpylania siarkowodoru. Członkowie ISIS na Antypodach chcieli wypuścić toksyczny gaz nad osiedlami mieszkalnymi.
Latające, brudne bomby chwilowo nie opuściły linii frontu. Niemniej, pytanie brzmi: kiedy ktoś wpadnie na pomysł, by użyć jej w Europie czy Ameryce Północnej - twierdzi Chris Rousseau, dyrektor kanadyjskiego centrum ds. terroryzmu, Integrated Terrorism Assessment Centre. Podobnie jak Grommes, był panelistą konferencji ekspertów w Waszyngtonie.
Gdy ISIS zaczęło tracić grunt pod nogami na froncie iracko-syryjskim, automatycznie zaczęło zwiększać swoją aktywność w Europie. Stale zmieniając taktykę. Początkowe ataki bombowe czy przy użyciu broni palnej zastąpiły trudniejsze do przewidzenia i powstrzymania mordy z pomocą noża czy wypożyczonego lub skradzionego pojazdu. Tak było w Nicei, Berlinie, Londynie, a ostatnio w Barcelonie. Terrorystą może zostać każdy.
Problemu z wejściem w tę rolę nie ma tu niemal żadnego. Trzeba jedynie umieć kierować - tłumaczył po ataku w Niemczech Peter Bergen, szef think tanku New America.
Nietrudno zrozumieć, dlaczego idea użycia drona do ataku wydaje się dla ISIS tak kusząca.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.