Jørn Andersen nie chciał przedłużyć właśnie wygasającego kontraktu. Powodem nie były kwestie sportowe lub protest przeciw polityce komunistów. Norweg uznał, że sytuacja gospodarcza w Korei Północnej pogorszyła się tak bardzo, iż nadszedł czas, by wynieść się z kraju Kim Dzong Una.
To było ciekawe, dużo się nauczyłem i doświadczyłem wielu rzeczy, ale sytuacja ekonomiczna nie jest na tyle dobra, bym mógł tu zostać - powiedział trener w rozmowie z agencją Reuters.
Sankcje nałożone na komunistów po próbach jądrowych gnębią kraj coraz mocniej. Brak towarów w sklepach, elektrownie nie mają dosyć węgla, dlatego nierzadko zdarzają się przerwy w dostawach prądu, nawet w stolicy. Niektóre doniesienia mówią, że w armii panuje głód, a dowódcy każą żołnierzom jeść warzywa prosto z pól.
Sankcje dotykają także świata sportowego w Korei Północnej. Reprezentacja piłkarzy pod wodzą trenera Andersena zajęła czwarte miejsce w finałach Mistrzostw Azji Wschodniej rozgrywanych w Japonii w grudniu 2017 roku. Mimo dobrego wyniku sportowcy oraz ich szkoleniowiec musieli obejść się smakiem po nagrodach. Organizatorzy turnieju oświadczyli, że nie wypłacą pieniędzy z powodu obowiązujących sankcji.
Korea Północna nie może handlować wieloma towarami. Komuniści nie mogą sprzedawać węgla, żelaza, ołowiu, tekstyliów i owoców morza oraz kupować ropy naftowej i jej pochodnych. Zakaz handlu z zagranicą oznacza utratę waluty wymienialnej, bez której gospodarka reżimu Kim Dzong Una dławi się coraz mocniej.
Trener Andersen żegna się z Koreą Północną z podniesionym czołem. W ostatnim meczu we wtorek jego piłkarze pokonali Hongkong i zapewnili sobie udział w przyszłorocznych finałach Pucharu Azji. Wcześniej był znanym piłkarzem w klubach Bundesligi, trenował też zespoły z Niemiec i Austrii.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.