Grupa przyjaciół zgubiła się na szlaku Grandeur Peak. Kiedy z kilkugodzinnym opóźnieniem schodzili z gór, pies jednego z uczestników wyprawy zranił się w łapę. Wycieńczone i obolałe zwierzę odmówiło dalszej wędrówki, nie wiedząc, że do końca trasy zostały zaledwie dwa kilometry.
Psiak waży 90 kg, turyści byli bezradni. Członkowie wyprawy nie mogli ruszyć potężnego mastiffa z ziemi, więc wezwali na pomoc służby. Obawiali się jednak, że ratownicy nie zechcą przyjechać, słysząc, że poszkodowany ma cztery łapy.
Mój brat nie zamierzał go zostawić. Zapowiadał, że będzie z nim spał na szlaku - wspominała na Facebooku Amy Sandoval, siostra właściciela psa.
Zapadł już zmrok i robiło się coraz zimniej. Na szczęście ratownicy Salt Lake County Sheriff's Search and Rescue nie zawahali się ani chwili, kiedy usłyszeli, że Floyd jest mastiffem. Biuro szeryfa chwali entuzjazm swoich ludzi, którzy są wolontariuszami. Wezwano ich około 18:30 czasu lokalnego.
Był dobrym chłopcem i cieszył się z pomocy. Floyd, jego człowiek i wszyscy członkowie zespołu byli na dole około godziny 22:30 - relacjonują ratownicy.
Na niektórych odcinkach 90-kilogramowe zwierze niosło naraz pięć osób. Wolontariusze przypięli psiaka do noszy, a potem znieśli go po górskim szlaku. Wreszcie po czterech godzinach znaleźli się znowu na płaskim terenie. Członkowie pechowej wyprawy podziękowali za pomoc, a Floyd odpoczywa w swoim domu.
Podziel się dobrym newsem! Prześlij go nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.