Głosowanie odbędzie się razem z wyborami powszechnymi w 2020 roku. Decyzja, jaką Nowozelandczycy podejmą w plebiscycie, będzie wiążąca dla władz - informuje "New Zealand Herald".
Jest jeszcze trochę szczegółów do dopracowania, ale poinformowaliśmy komisję wyborczą, kiedy odbędzie się głosowanie - potwierdził minister sprawiedliwości Andrew Little.
Na referendum naciskała Partia Zielonych, która jest w koalicji rządzącej. Jej politycy argumentują, że ściganie osób zażywających marihuanę nie ma sensu. Uzależnionym trzeba pomagać, a nie wtrącać ich do aresztów - podkreślają Zieloni. Legalizacji sprzeciwia się Partia Narodowa.
Politycy na odległej wyspie mają nadzieję, że wzrośnie wyborcza frekwencja. Na Nowej Zelandii głosowanie nie jest obowiązkowe, dlatego władze upatrują w plebiscycie szansy na przyciągnięcie do lokali więcej wyborców.
Wynik referendum wydaje się być przesądzony. W sondażach 65 procent Nowozelandczyków opowiada się za dopuszczeniem rekreacyjnego zażywania marihuany. Rząd w Wellington rozważa także referenda w sprawie eutanazji i zmiany systemu wyborczego. Nie ma jeszcze żadnych konkretów w tych dwóch kwestiach.
W tej chwili w Nowej Zelandii dozwolona jest medyczna marihuana. To najpopularniejszy środek odurzający na wyspie. Szacuje się, że kontakt z "trawką" miało 50 procent mieszkańców. Niedawno marihuanę w pełni zalegalizowała Kanada.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.