Wszystko zaczęło się w październiku 2010 roku. Wtedy pierwsze osoby zaufały 41-latkowi i uwierzyły w obietnice sprowadzenia wymarzonego samochodu. Przez trzy miesiące swojej działalności oszust zainkasował łącznie ponad 110 tys. zł zaliczek. Żaden z klientów auta jednak nie otrzymał.
Pod koniec 2010 roku do policjantów zgłosili się pierwsi pokrzywdzeni. Wśród oszukanych znalazły się osoby z różnych części Polski. Wskazały one firmę i kontakt do mieszkańca Szczecina, który miał sprowadzić im auta.
Tymczasem mężczyzna zniknął - zerwał nawet kontakty z najbliższymi. Nie pojawiał się pod adresem zarejestrowanej działalności. Pomimo kilkukrotnych prób, nie udało się ustalić miejsca jego pobytu. Po kilku miesiącach śledztwa postępowanie w tej sprawie zostało zawieszone.
Cztery lata później mundurowi ze Szczecina wpadli na trop podejrzanego. Ustalili, że może on przebywać poza granicami Polski. Za 41-latkiem został wystawiony europejski nakaz aresztowania. Na początku 2016 roku podejrzany został zatrzymany w Berlinie, a 17 lutego br. trafił do aresztu w Międzyrzeczu.
Teraz postawiono mu 29 zarzutów. Został też już przesłuchany przez funkcjonariuszy do walki z przestępczością gospodarczą gorzowskiej komendy i prokuratora. Za oszustwo grozi kara do 8 lat więzienia.
Nie przegap:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.