Funkcjonariusze są w szoku. Mówią o "kompletnie nowym wymiarze przestępstw". W noc sylwestrową zadzwoniło do nich kilkadziesiąt kobiet ze skargą, że były zaczepiane i nagabywane w sposób zagrażający ich bezpieczeństwu. Sprawcy nie tylko stosowali wobec przypadkowych ofiar przemoc słowną, ale również okradali ludziom torebki i wrzucali petardy w czekający na pociąg tłum.
Kiedy weszłam na stację, zobaczyłam mnóstwo młodych mężczyzn, obcokrajowców. Ustawili szpaler tak, abym mogła przejść między nimi. Wtedy poczułam ręce na pośladkach i w okolicach piersi. Mam wrażenie, że zostałam dotknięta chyba ze 100 razy na przestrzeni 200 metrów! - powiedziała niemieckiemu dziennikowi Der Express jedna z poszkodowanych określająca się jako "Katja L".
To był prawdziwy koszmar. Zaczęłam krzyczeć i wyrywać się, jednak to wcale ich nie zraziło. Dobrze, że byłam ubrana w spodnie i płaszcz, a nie sukienkę, którą mogliby mi zedrzeć - dodała przerażona "Katja L".
Policjanci dostali tamtej nocy ponad 60 podobnych zgłoszeń, w tym jedno kwalifikujące się jako gwałt. Aktualnie funkcjonariusze z Kolonii poszukują około 1000 mężczyzn, którzy mogli dopuścić się wymienionych przestępstw.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.