Światło dzienne ujrzały szokujące materiały. Grupa dziennikarzy zebrała zeznania świadków, zdjęcia i nagrania z Kongo świadczące o tym, że dzieją się tam przerażające rzeczy. Według reportażu w tamtym kraju miało miejsce kilka masakr lokalnej ludności.
Masakry w Kongo
Do zdarzeń doszło w Kongo, w Tche. Zebrano stamtąd amatorskie zdjęcia, zeznania świadków. Sprawdzono także zdjęcia satelitarne.
Prowincja od lat jest miejscem rywalizacji dwóch grup etnicznych, Lendu i Hema. Doprowadziło to do konfliktu w latach 1998-2002. W jego wyniku zginęło ponad 50 tys. osób, z których wiele zostało zabitych podczas masakr cywili. W maju ponownie wybuchła przemoc, tym razem na obszarze prowincji Djugu.
W sierpniu 2018 roku społeczność Hema wezwała do utworzenia międzynarodowego trybunału. Jego celem miało być zbadanie tych incydentów. Według nieoficjalnych danych od grudnia 2017 roku w Kongo zginęło 5 tys. osób z grupy Hema. Szacuje się, że ta liczba mogła znacznie wzrosnąć, szczególnie latem 2019 roku. Brakuje jednak danych z ostatnich kilku miesięcy.
Dziennikarze francuskiej gazety skontaktowali się ze świadkami tych zabójstw. Zbadali także amatorskie nagrania i zdjęcia. To co odkryli było przerażające. Na materiałach widać splądrowane i spalone wioski, starsze osoby zabite strzałami, zgwałcone kobiety, mnóstwo trupów dzieci, rozczłonkowane ciała. Do największych rozbojów miało dojść 11, 12 i 13 czerwca.
Przerażające zeznania świadków
Jednym ze świadków jest Jean Claude Madye Dhelo. 37-letni rolnik jest szczęśliwcem, który przeżył ataki.
Rankiem 11 czerwca udałem się do pracy w polu z sześcioma innymi osobami. W oddali widzieliśmy atakujących. Byli uzbrojeni w pistolety i strzały. Po chwili zaczęli do nas strzelać. Na szczęście nie zostałem trafiony. Zacząłem uciekać tak szybko, jak to możliwe. Mój przyjaciel i ja wszyscy razem schowaliśmy się w buszu. Byliśmy jedynymi, którzy przeżyli w naszej siedmioosobowej grupie.
Mężczyźni ukrywali się w zaroślach przez parę dni. Kiedy opuścili swoją kryjówkę okazało się, że nie tylko ich grupa robotnicza została zamordowana. Jean Claude stracił całą rodzinę. Łącznie zginęło wtedy 190 osób, w tym kobiety i małe dzieci.
74-letni Jean, który mieszkał w Tche od niemal 20-lat, był w domu, gdy rozpoczął się atak.
W mojej okolicy usłyszeliśmy pierwszy strzał około północy. Miałem wrażenie, że nastąpi atak, więc tej nocy spakowałem walizkę. Około 5 rano usłyszeliśmy drugi wystrzał - to był strzał początkowy. (…) Ukryłem się w krzaku około dwóch kilometrów od mojego domu. Słyszałem wiele wystrzałów i krzyki mordowanych ludzi. Widziałem wielu ludzi uciekających i goniących ich napastników.
Podczas tych ataków zginęło tysiące osób. Kobiety gwałcono, a małe dzieci rozczłonkowywano. Napastnicy nie mieli dla nikogo litości. Według zeznań niektórych osób, masakry są dziełem grupy bojowników o nazwie Codeco. Rekrutują bezrobotnych młodych członków ludu Lendu.
Rząd kongijski również obwinił tę grupę. Codeco oznacza „Cooperative for Development for Congo”. Wszystko zaczęło się od spółdzielni rolniczej, ale według niektórych osób przekształciło się w grupę milicji i kult.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.