Kłamstwo młodej muzułmanki wyszło na jaw dzięki nagraniom z monitoringu. Badający sprawę domniemanej napaści na Yasmin policjanci przejrzeli zapisy z kamer w metrze, jednak nie znaleźli potwierdzenia dla jej zeznań - donosi "Daily Mail". Zatrzymana w celu złożenia wyjaśnień 18-latka przyznała, że zmyśliła całą historię.
Młoda muzułmanka twierdziła, że padła ofiarą ataku ze strony trzech sympatyków Donalda Trumpa. 1 grudnia zamieściła na Facebooku emocjonalny wpis, w którym ujawniła, że trzech pijanych białych mężczyzn zaatakowało ją z powodu noszonego przez nią hidżabu.
Jeden z napastników miał nawet próbować zedrzeć jej chustę z głowy. Yasmin twierdziła również, że drugi chciał wyrwać jej torebkę, a trzeci krzyczał, że „to nie jest jej kraj”, a także nazwał ją terrorystką.
18-latka zgłosiła domniemaną napaść na policję. Jej historia szybko zyskała popularność, a ona sama – wielu sprzymierzeńców deklarujących potępienie dla nienawiści na tle religijnym. Jak można się domyślać, informacja o jej kłamstwie jest szeroko komentowana w mediach społecznościowych. Użytkownicy Twittera kpią, że kłamstwo to nowa forma wolności słowa.
Ojciec Yasmin przez kilka dni nie wiedział o aresztowaniu córki. Zaniepokojony nieobecnością 18-latki zgłosił na policję zaginięcie. Dopiero wówczas przekonał się, że jego córka jest w poważnych tarapatach. W rozmowie z mediami w USA usiłował tłumaczyć jej wybryk młodym wiekiem i brakiem rozsądku.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.