„Glina” to czwarty i ostatni tom przygód Batmana z cyklu „Mroczny Rycerz” w N52, czyli zrestartowanym uniwersum DC (w skrócie: na nowo zaczęto opowiadać te same historie od początku). W albumie znalazły się trzy zamknięte fabuły, które nie wymagają znajomości poprzednich części tej serii.
Otwierająca opowieść o Clyface’ie, byłym aktorze, który stał się zmiennokształtnym przestępcą, jest klasycznym batmanowym śledztwem. Obrońca Gotham musi nie tylko schwytać groźnego przestępcę, ale i rozplątać wszystkie nitki intrygi. Scenariusz Gregga Hurwitza jest sprawny, trzyma w napięciu, ma też bardzo ciekawe momenty, ale nie wykracza poza średni standard tego typu fabuł.
Najciekawiej wypada campowa historyjka o Man-Bacie. Choć jest dość szablonowa (drapieżny inwestor szuka nowych podniet, które może mu dać tylko przemiana w krwiożercą bestię), a samo zakończenie jest zabawnie kuriozalne, to jednak ma ona urok i dotyka ciekawego zagadnienia, jakim jest biegunowe zestawienie drapieżności i zwierzęcości z humanizmem i moralnością.
W albumie znalazła się też niema historia o tym, jak Batman ratuje rodzinę emigrantów, którą wykorzystuje bezwzględny gang. Fabuła została sprawnie opowiedziana samymi obrazami, ale jest dość ckliwa i patetyczna.
Komiksy o Batmanie w serii „Mroczny Rycerz” sprzedawały się słabo. Na tyle słabo, że wydawca zamknął linię po czwartym tomie zbiorczym, czyli właśnie po „Glinie”. Ostatni album jest dość przyzwoity, a w N52 są duże gorsze serie niż ta. Jeśli Mrocznego Rycerza oceniać po tym, jak kończy, to finisz jest zadowalający.
Autor: Łukasz Chmielewski
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.