Jak to się stało, że został pan głosem Google Maps?
Sprawa jest dość prozaiczna. Jestem lektorem i dziennikarzem radiowym od wielu lat i chyba od początku wieku gdzieś tam funkcjonowałem w różnych bazach danych. No i pewnego dnia zgłosiła się do mnie firma, czy chciałbym wziąć udział w castingu na jakąś aplikację do map.
Nikt jeszcze wtedy nie wiedział, co to jest Google Maps, dlatego że był to rok 2009, jeśli dobrze pamiętam, no więc potraktowałem to jak każdą możliwą pracę. I wziąłem za to takie pieniądze jak za tego typu robotę, czyli niewielkie. Szczerze mówiąc, nie sądziłem, że nagranie, które trwało raptem półtorej godziny, całkowicie zmieni moje życie.
A czy musi pan teraz co jakiś czas dogrywać nowe komendy?
Chyba Google tak to pomyślało - bardzo mądrze - że właściwie nie, nie muszę dogrywać żadnych komend. To też mnie zastanawia, bo współpracuję również ze znanym pewnie wielu kierowcom w Polsce systemem Yanosik i tam rzeczywiście te aktualizacje są dość regularne, średnio raz czy dwa razy w miesiącu coś tam dogrywamy.
Natomiast jeżeli chodzi o Google'a, to nie, bo to jest system na tyle uniwersalny, że z tych słów, które nagrałem, można stworzyć wszystko. No pewnie nie opowieść w stylu "Gry o tron”, ale jeżeli chodzi o nawigację, to pewnie tak.
Czy głosem Google’a zostaje się na jakiś określony czas? Innymi słowy, czy jest ryzyko, że za rok czy dwa przestanie pan być głosem Google’a?
Oczywiście, ale nie traktuję tego jako ryzyka. W ogóle jestem zaskoczony, że tak długo to funkcjonuje, bo to już jest 10 lat. Za każdym razem, przy każdej nowej aktualizacji, zastanawiam się, kiedy podmienią mnie na lepszy albo młodszy model. Ale nie traktuję tego w kategoriach ryzyka. To jakaś przygoda, która się wydarzyła. A jeśli firma zmieni mój głos na inny, to gdzieś tam będę w ludzkiej świadomości funkcjonował.
Zresztą muszę powiedzieć, że chyba telefony Samsung mają taką funkcję, która dodaje nazwy ulic, i gdzieś na jakimś forum natknąłem się – to, co powiem, będzie bardzo nieskromne – na cały wątek, jak usunąć tę kobietę z Samsunga, żeby wrócił normalny lektor. Co generalnie bardzo mnie cieszy, bo świadomość, że jestem w wielu samochodach każdego dnia jest z jednej strony przytłaczająca, a z drugiej satysfakcjonująca.
Ludzie rozpoznają pana po głosie, np. w sklepie lub urzędzie?
Tak zwane wypadki oczywiście się zdarzają. Jest taka historia o Stingu, który powiedział, że pewnego dnia w hotelu w Londynie zobaczył, że jakiś człowiek myje okno i śpiewa "Roxanne” – i wtedy pomyślał, że jest znany. Ja oczywiście nie jestem Stingiem, ale miałem bardzo podobną sytuację.
Stałem w kolejce w supermarkecie z żoną i powiedziałem: "Zrobimy test”. No i właśnie wtedy powiedziałem głośno: "Kieruj się na południe”. Pół kolejki się obejrzało. Pomyślałem: "Aha, coś musi być na rzeczy”.
Oczywiście można by uznać, że dla mnie jako dla dziennikarza jest to trochę deprecjonujące. W takim sensie, że od 28 lat jestem dziennikarzem radiowym, a zostałem znany dzięki użyczeniu głosu do nawigacji. Ale uważam, że nie należy kręcić nosem w takich sytuacjach.
A sam jest pan kierowcą?
Tak, jestem oczywiście kierowcą, i wiem do czego zmierza pańskie pytanie.
Mam wyłączony u siebie w samochodzie głos, dlatego że jest to wrażenie trochę schizofreniczne, jeżeli sam siebie człowiek czasem wprowadzi w maliny.
Ale żona, która zresztą też daje głos do bardzo wielu urządzeń – np. do odkurzacza Roomba, albo mówi milionom zadowolonych użytkowników komputerów, że baza wirusów programu Avast została zaktualizowana – ma mój głos włączony. I zdarzają się często takie sytuacje, że jedziemy razem samochodem i mój głos w nawigacji mówi: „Skręć w lewo”, a ja mówię: „Nie, nie, skręć w prawo”. No i żona się wtedy denerwuje i mówi: „No to się w końcu, do jasnej cholery, zdecyduj!”.
Czy bycie głosem Google Maps się opłaca?
W sensie wizerunku – tak. Dlatego, że stałem się osobą rozpoznawalną. Mam swój kanał na Instagramie, otworzyło to przede mną bardzo wiele drzwi, które być może by się nie uchyliły, gdybym nie był znanym głosem. Natomiast jeśli chodzi o samą robotę, to proszę mi wierzyć, że nawet gdybym wykonał ją za darmo, to i tak by mi się to opłaciło.
Przeczytaj też:
- Zabójstwo Lindy O’Keefe. 11-latka "przemówiła" po 45 latach
- Nietoperz ukrył się w iPadzie. Zaraził mężczyznę wścieklizną
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.