Teoretycznie brak tego kraju w serwisie kartograficznym Google'a nie powinien budzić specjalnych emocji. Od dawna na mapie widać linię demarkacyjną oznaczającą "teren sporny", ale próżno szukać tam słowa Palestyna. Z niejasnego powodu grupa mieszkających w Strefie Gazy dziennikarzy uznała, że gigant "skasował" granicę Palestyny i wszczęła w sieci alarm. Pod petycją o przywrócenie jej podpisało się 150 tys. osób. Twitter zalała fala protestów powiązanych m.in. hashtagiem #PalestineIsHere.
Nikt z zachęcających do bojkotu Google'a nie pokusił się o sprawdzenie, czy ich skarga ma potwierdzenie w faktach. Gdy atmosfera nieco okrzepła, zaczęły pojawiać się odpowiedzi na zasadnicze pytanie: o co właściwie chodzi?
Nigdy nie było nazwy Palestyna w Google Maps. Prawdą natomiast jest, że niedawno odkryta usterka usunęła nazwy "Zachodni Brzeg Jordanu" i "Strefa Gazy". Pracujemy nad tym, by je przywrócić na mapę - biuro prasowe Google odpisało na pytanie serwisu AJ+.
Sprawa się wyjaśniła, ale też pokazała jedną ciekawą rzecz. Serwisy internetowe służące w domyśle jedynie do opisywania kształtu naszego świata świadomie lub nie stają się też podmiotami kształtującymi wyobrażenie o nim.
Autor: Jan Muller
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.