Niepokojące podejrzenia władz Ischgl. Ich zdaniem, wielu turystów, którzy pod koniec lutego opuszczali "Ibizę Alp", zaraziło się koronawirusem. Takie informacje podał Matther Karnitschnig z POLITICO.
Dane z Norwegii przerażają. Tamtejsze służby zdrowia poinformowały, że prawie 40 procent z ponad 1400 przypadków zarażenia w tym kraju pochodzi z Austrii. Ponadto są spekulacje, że setki przypadków w Austrii, jak i w Niemczech mają związek z Ischgl.
Krytycy nie mają wątpliwości. Głosów, że Tyrol zareagował za późno nie brakuje. Mówi się, iż rząd poczynił odpowiednie kroki dopiero wtedy, gdy poczuł, że sytuacja wymknęła się spod kontroli. "Chciwość zatriumfowała nad odpowiedzialnością za zdrowie lokalnej społeczności i gości"- ocenił dziennik Der Standard.
Zobacz także: "Nie liczymy już zmarłych". Dramatyczna relacja pielęgniarki z Włoch
Pierwsze sygnały pojawiły się już na początku marca.
1 marca urzędnicy z Islandii zauważyli, że 15 osób, które przyleciały z Monachium, jest zarażonych koronawirusem. Czternaścioro z zakażonych było na wakacjach w Ischgl. Reykjavik poinformował o swoich obserwacjach władze Austrii, ale te nie zdecydowały się na reakcję.
Z medycznego punktu widzenia jest mało prawdopodobne, by infekcja pojawiła się w Tyrolu – mówił Franz Katzgraber, urzędnik medyczny z Tyolu.
Kolejne dni przyniosły podobne doniesienia z Danii, Norwegii, Szwecji i Niemiec. 7 marca z kolei potwierdzono obecność koronawirusa u barmana, pracującego w popularnym barze w Ischgl. Austriackie władze nadal nie reagowały...
Przełom nastąpił 10 marca. Wtedy postanowiono zamknąć wszystkie bary w Ischgl. Było to pokłosie odkrycia, że 15 osób, z którymi kontakt miał wspomniany barman, również ma koronawirusa.
Wirus z Wuhan nadal się rozprzestrzeniał. Wobec tego Austriacy podjęli decyzję o objęciu kwarantanną całej doliny Paznauntal, która otacza Ischgl, jak i również kurortu narciarskiego St. Anton. Kroki te wdrożono 13 marca. Później, przez kilka dni, działała jeszcze gondola, która wwoziła narciarzy na górę.
Wśród zainfekowanych jest m.in. Christof Lang. Niemiecki dziennikarz odwiedził Ischgl 5 marca. Wraz z piątką przyjaciół opuścił Austrię trzy dni później. Wszyscy byli zainfekowani.
Skandal polega na tym, że już tydzień przed naszym przyjazdem mieli sygnały, że może dochodzić do infekcji, ale zignorowali je - skomentował Lang, cytowany przez POLITICO.
Austriacy nie uważają, że zawinili. Twierdzą, że zachowali się najlepiej, jak tylko było można, żeby przeciwdziałać rozprzestrzenianiu koronawirusa. Liczba zainfekowanych nie do końca to jednak potwierdza.
Podziel się dobrym newsem! Prześlij go nam przez dziejesie.wp.pl.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.